wtorek, 30 grudnia 2014

Posumowanie 2014r. ---> Zapowiedź 2015r.

Kolejny Rok zbliża się wielkimi krokami. Dzisiejszy dzień minie pewnie wyjątkowo szybko, o jutrze nie wspomnę, bo zapewne minie jeszcze szybciej, o północy przywitamy NOWY ROK.
Czy będzie lepszy?
-optymistycznie odpowiem, że musi być!
-pesymistycznie, że nie ma na to szans.
-realistycznie, że będzie taki jakim go sobie stworzymy.

Takie właśnie są realia, na każdą chwilę szczęścia musimy sobie zapracować sami, dlatego to tylko od nas zależy jaki będzie kolejny rok, czy będziemy umieli wykorzystać go na 100%, czy na naszej twarzy będzie pojawiał się tylko szczery uśmiech, a każda chwila smutna i kolejna wylana zła będą lekcją życia, z której będziemy potrafili wyciągnąć wnioski, przy czym nie popełniając więcej tych samych błędów. Pamiętajmy o tym, żeby w roku 2015 nasze życie nigdy nie było szare, wprowadzajmy do niego żywe barwy, czyńmy każdy dzień najpiękniejszym, nie żyjmy tylko po to by przeżyć, żyjmy tak jakby każda nasza sekunda była ostatnią, bo prawda jest taka, że nic nie wróci, dlatego nie żałujmy niczego, bawmy się, szalejmy, uczmy, poznawajmy ludzi, niech nasze życie będzie naszym, nie pozwólmy się nikomu zmienić

Jak u Was z postanowieniami noworocznymi? 
Wszystko zaplanowane?

Ja mam tylko jedno: W 2015r. chcę być naprawdę szczęśliwa i wiecie co czuje, że mi się to uda ;)

Podsumowując dobierający końca rok 2014 chciałabym Wam bardzo podziękować, wszystkim razem i każdemu z osobna, dziękuje każdemu kto mnie zaobserwował, kto poświęcał swój czas na czytanie tych moich bzdur, a potem ich komentowanie, cieszę się, że byliście ze mną szczery i nie obyło się bez słów krytyki. Uwierzcie to dzięki Wam z każdym dniem jestem lepsza, dajecie mi ogromną siłę, wierzę, że będziecie ze mną przez kolejne lata, czyniąc tego bloga moim największym szczęściem. W Nowym Roku zrobię wszystko żeby być z Wami jak najczęściej, nie robiąc zaległości w pisaniu, a także w czytaniu Waszych blogów. :) ♥ Jeszcze raz dziękuje. Na koniec dodam, że mam już pomysł na nowe opowiadanie, zdradzę tylko, że już w najbliższym czasie pojawi się I rozdział.

Na Nowy Rok chciałabym wszystkim życzyć jak największej weny, jeszcze większej chęci do pisania, zapału, samych owocnych pomysłów, mnóstwa nowych czytelników, kolejnych lojalnych obserwatorów, a przede wszystkim tego aby pisanie dawało Wam samą radość. ♥

piątek, 19 grudnia 2014

Życie czym jest i po co ?

Im częściej zastanawiam się nad tym jaki sens ma ludzkie życie, tym bardziej przekonuje się, że jesteśmy niczym, w tym wielkim świecie. Świat schodzi na psy- dziwne określenie, nieprawdaż? Nie ma sensu jednak pogłębiać się w odczytywaniu znaczenia tych słów, a tym bardziej jakże dziwnego porównania, do którego wprowadzone zostały niewinne zwierzątka - psy.


Nie oszukujmy się, prawda jest taka, że rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać - czy w tym można znaleźć jakiś sens, nie wiem, może ktoś znalazł, mi niestety się nie udało. Jeśli chcemy być szczęśliwi musimy zapomnieć o tym, że za rogiem czeka na nas śmierć, niekoniecznie ubrana na czarno z kosą w ręku. Może jechać sportowym samochodem wartym kilkadziesiąt tysięcy, być miło wyglądającym starszym Panem, zwykłym chłopakiem w dresie, który dziwnym trafem nosi w kieszeni nóż, miłością życia, przyjacielem z dawnych lat, papierosem, alkoholem, narkotykiem, może być wszystkim, a jednak najczęściej jest niczym.
Dlaczego? - bo rodzimy się by czekać na śmierć.



Ten czas jednak większości z nas jest dany, mamy to swoje pięć minut na ziemi, które powinniśmy wykorzystać w 100%, czy dajemy radę? -nie zawsze, bo niestety nie każdego dnia nasze życie usłane jest różami, a my nie w każdym momencie potrafimy być najszczęśliwsi. Nasze pięć minut nieubłaganie z każdą sekundą zbliża się ku końcowi, dlatego nie możemy siedzieć w domu wypłakując się w ulubioną poduszkę, przecież takim zachowanie robisz krzywdę tylko sobie. To Ty teraz będziesz musiał spać na mokrej poduszce. Tak wiem, ktoś powie, że łatwo mówić, wcale nie jest łatwo, ale z pewnością łatwo jest znaleźć w sobie coś pięknego, nawet w wspomnieniach, które z pewnością nieraz sprawiały, że stawaliśmy się szczęśliwsi, więc postarajmy się sprawiać, że nasze życie będzie bardziej kolorowe, dzięki czemu my sami staniemy się pogodniejsi. Płacz jest czasem potrzebny - łzy w  końcu oczyszczają oczy, ale zdecydowanie lepiej płakać ze szczęścia.


poniedziałek, 15 grudnia 2014

LBA

Zostałam nominowana do LBA, postanowiłam odpowiedzieć na pytania.
Dziękuje:
http://dziennikidestiny.blogspot.com
http://swiatijegostwory.blogspot.com

Noyn Ty'n
1. Jaki jest twój życiowy cel ?
Przez całe życie będę dążyć do tego by umierając móc powiedzieć, że swoje pięć minut przeżyłam na pełnym gazie, ucząc się przy tym tego jak ważne jest umiejętne cieszenie się nawet z małych rzeczy.
2. Czym dla ciebie jest prawdziwa siła?
Prawdziwą siłą jest dojrzałe podchodzenie do problemu, umiejętność sprzeciwienia się narzuconym normą, a przede wszystkim umiejętność znajdywania powodów do radości nawet wtedy gdy świat się wali. 
3. Los czy przeznaczenie? I dlaczego ?
A co jeśli tak naprawdę to los decyduje o naszym przeznaczeniu ? 
4. Co było w twoim życiu jakieś szczególne wydarzenie, które miało wpływ na to kim jesteś teraz ?
Wszystko co wydarzyło się w moim życiu w jakiś sposób ukształtowało to jaka jestem teraz, wydaje mi się jednak, że trwania w "chorej" relacji sprawiło, że stałam się odporna na ból, nauczyłam się mieć w głębokim poszanowaniu zdanie innych, a dodatkowo w dużym stopniu stałam się dojrzalsza.
5. Lubisz Science-Fiction? Dlaczego ?
Nie jestem w stanie dać sensownej odpowiedzi na to pytanie, jak dla mnie to ciężki gatunek :)

Pisarka iluzji

1. Jakie miejsce uważasz za najwspanialsze? Opiszesz je?
Działka sąsiada, którą widać z mojego okna. Spędziłam na niej całe dzieciństwo, bawiąc się na drzewach. <3 Daje mi najpiękniejsze wspomnienia.
2. Chciałabyś być istotą inną niż człowiek? Dlaczego?
Mogłabym być wampirem. Zabijałabym ludzi, chodziła po zmroku nie bojąc się nikogo i niczego :D
3. Uważasz, że nie jesteśmy sami we wszechświecie?
Tak, pełno tu kosmitów z innej planety: D
4. Opisz istotę doskonałą
Nie ma istot doskonałych, niestety nie ma. A może i stety ? :P













środa, 3 grudnia 2014

Opowiadanie


Umrzeć by żyć

Część XI


-Nie usłyszałem. Czy może Pani powtórzyć
rzucił ze spokojem lekarz.
-Nie ma jej! Nie ma jej!
wrzeszczała kobieta
-Jak to możliwe, co się stało, gdzie ona jest ?
plątał się ze zdenerwowania lekarz
-Ja nie wiem, ja naprawdę nie wiem. Muszę kończyć, trzeba jej szukać, przecież nie mogła tak po prostu zniknąć.
-Pani Halinko!
krzyknął mężczyzna, ale po drugiej stronie głos się urwał.

Lekarz wyszedł z gabinetu i udał się w kierunku sali, w której leżała Ola. Otwierając drzwi usłyszał fragment rozmowy.

-Tato chłopcy wcale nie musieli fantazjować, ja przyrzekam, że ona tu była, chciała mnie skrzywdzić. Tatusiu uwierz mi w końcu, nie jestem wariatką.
-Ola chciałbym, ale Twój lekarz już dzwoni do szpitala, w którym leży Twoja matka, zaraz przyjdzie i przekonasz się, że ona cały czas tam jest.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale przysłuchiwałem się waszej rozmowie
powiedział lekarz wchodząc do sali.
-Ooo dobrze, że Pan przyszedł. Proszę powiedzieć mojej córce, że jej matka jest w szpitalu i nie mogłaby stamtąd uciec.
-Chciałbym móc to powiedzieć... Niestety, pańska żona zniknęła.
-Jak to ? Czyli, że to prawda ? Ona chce nas wszystkich wymordować ?
mamrotał zdezorientowany mężczyzna.
-Tato może w końcu mi uwierzysz, bo mam już dość tego, że wszyscy traktują mnie jak wariatkę.
-Ja nie wiem jak to się stało, ale już rozpoczęły się poszukiwania Pani Katarzyny, ja sam jestem poirytowany tym jaki okazał się bezmyślny personel szpitala, możliwe, że kobieta uciekała ze szpitala każdej nocy i przyjeżdżała do tu i waszego domu, ale jak ona to robiła nie mam pojęcia.
tłumaczył lekarz.
-A co do Ciebie Olu, myślę, że jeszcze dziś przygotuje Twój wypis, najwyższa pora żebyś wróciła do domu.
Mężczyzna wyszedł z sali, a Ola wtuliła się w ojca, tak naprawdę teraz tylko przy nim czuła się bezpiecznie.

Kilka godzin później Ola opuszczała szpital, który przez ostatni czas był dla niej domem, polubiła personel, głownie młodego lekarza, który się nią zajmował, ale także wszystkie pielęgniarki, a na koniec przed samą sobą przyznała, że polubiła nawet Panią psycholog, wiedziała także, że ze wzajemnością. Przyzwyczaiła się do tego miejsca, a do domu bała się wracać, nie wiedziała co z jej mamą i dlatego była świadoma, że dopóki ona się nie odnajdzie, życie jej rodziny nie będzie usłane różami. Od jej powrotu w domu trwał niepokój, wszyscy byli przerażeni, ale nikt nie dawał tego po sobie poznać. Kolejne dni mijały spokojnie, jednakże kobiety nadal nie odnaleziono, a to sprawiało, że cała rodzina bała się spokojnie zasnąć. Mężczyzna postanowił zabrać swoje dzieci na jednodniową wycieczkę, ich ciocia tego dnia źle się czuła dlatego została sama w domu. Dzień był ponury, typowo jesienna pogoda, a dodatkowo szybko robiło się ciemno, dlatego gdy nastał wieczór, a dzieciaki z ojcem nie wracały z wycieczki kobieta zaczęła się trochę bać. Nagle coś strzeliło, kobieta odwracając się zobaczyła jak szyba w oknie rozpada się na małe kawałeczki, przerażona pobiegła do sypialni, zamknęła pokój na klucz i nieudolnie próbowała dodzwonić się do kochanka, jego telefon niestety milczał, wykręcała także numery każdego dziecka, ale i tu było podobnie, za każdym razem sygnał się urywał. Była załamana, zaczęła płakać, wiedziała, że jej siostra jest w domu i najprawdopodobniej przyszła się na niej zemścić. W tym samym momencie ktoś od drugiej strony szarpał za klamkę, klucz wypadł z zamka i uderzył o panele, dając wielki huk, a chwilę później drzwi do sypialni były już otwarte, kobieta zobaczyła w drzwiach kobietę demona, bo tak właśnie w tym momencie wyglądała jej siostra. Potwór zbliżał się do niej, a ona z sekundy na sekundę krzyczała coraz głośniej, nim postać całkowicie się do niej zbliżyła ona zemdlała.

Dzieciaki były prze szczęśliwe, nawet Ola zapomniała o zmartwieniach. Cała rodzina wchodząc do domu wyczuła, że coś jest nie tak. Okno w salonie było wybite, a pomieszczenie zdemolowane. Każdy odruchowo sięgnął do kieszeni po telefon. Najdziwniejsze było to, że wszyscy mieli siedem nieodebranych połączeń od Basi. Mężczyzna spanikowany kazał wyjść dzieciom na zewnątrz, Oli rozkazał zadzwonić na policje, a sam pobiegł na górę. Otwierając drzwi do sypialni upadł na kolana. Na podłodze w kałuży krwi leżało ciało jego kochanki, a trochę wyżej w łóżku leżała jego żona, martwa żona z wbitym w serce nożem. Obok leżała koperta. Mężczyzna wstał podszedł do łóżka, wziął kopertę, wyjął z niej list i zaczął czytać.



Kochany Mężu
Nasze życie nigdy nie było usłane różami, a my sami nie umieliśmy być
najszczęśliwsi na świecie, Bóg jednak dał nam szansę, wtedy urodziłam Olę,
potem chłopców, a gdy znowu coś się psuło urodziła się Ilcia, ona miała
na nowo poukładać nasze życie.
Dałaby radę gdyby nie moja siostra, która niby mnie wspierając
wskoczyła Ci do łóżka. 
To ona definitywnie skończyła to o co walczyłam.
Nie umiałam nigdy wybaczać, dlatego ciężko żyło mi się ze świadomością,
że zawsze byłam jedną z wielu, ale dawałam radę, dla dzieci.
I dlatego to co teraz widzisz musiało mieć miejsce.
"UMRZEĆ BY ŻYĆ"
Umieramy obie, abyście wy mogli dalej żyć.
Nigdy nie wierzyłam w przesądy, wróżby i inne tego typu zabawy,
dlatego "liczba 7" nie jest szczęśliwa, a nas do tej pory było siedmioro.
(Ja, Ty, Ola, Kacper, Max, Ilcia i ona Baśka)
Miała zginąć tylko ona, ale postanowiłam być przesądna 
i aby nie ryzykować pozbawiłam życia dwie osoby.
Wybacz, że ją tak poturbowałam, ale poniosło mnie.
Ja umierałam w naszym łóżku, ona pod nim, 
bo tak powinno być, to moje łóżko, a ona nie miała prawa
do niego wchodzić.
Kocham Was wszystkich.
Ps. Obiecaj, że niedługo się spotkamy.
Oddana matka, kochając żona Kasia



Przepraszam za moją nieobecność, ale szkoła nie daje o sobie zapomnieć, nie mam czasu na nic. W tygodniu się uczę, a weekendami, nawet nie mam siły pisać. Na szczęście w nieszczęściu jestem chora i z nudów poczułam napływ weny twórczej, dlatego napisałam OSTATNIĄ CZĘŚĆ opowiadania "Umrzeć by żyć". Chcę podziękować wszystkim, którzy ze mną byli, dzięki Wam miałam siłę by dalej pisać. Wielkie podziękowania dla ja-mewa, która martwiła się, że coś się stało bo przestałam pisać. Jeszcze raz wszystkim dziękuje, a dodatkowo obiecuję, że wezmę się za bloga i już wkrótce zacznę pisać coś nowego. Pozdrawiam Anka <3



poniedziałek, 13 października 2014

Opowiadanie

Umrzeć by żyć

Część X




Sytuacja w sali z minuty na minuty robiła się coraz bardziej napięta, dlatego lekarz prowadzący Oli, tego dnia wyprosił jej rodzinę z sali dużo wcześniej. Pretekstem był odpoczynek, który teraz dziewczynie jest koniecznie potrzebny, zwłaszcza, że rankiem znowu odwiedzi ją psycholog. Nikt nie protestował, wszyscy żegnali się po czym wychodzili z sali. Ostatni wyszedł lekarz.
-Śpij już Olu, musisz w końcu wypocząć.
powiedział gasząc światło i zamykając za sobą drzwi.
Rankiem dziewczynę obudziło słońce, które wdzierało się do jej sali przez stare, słabo kryjące żaluzje. Czuła się wyjątkowo źle, serce dziwnie jej biło, kucie w brzuchu przypominało uczucie stanu zauroczenia, ale jednak było trochę silniejsze, dlatego powodowało już ból. Ola była przekonana, że coś się musiało stać, ale nie pozwolono jej długo nad tym myśleć, bo już chwilę po przebudzeniu do pokoju weszła ta sama długonoga blondynka co poprzedniego dnia. Miała na sobie śnieżnobiały kitel i chodaki, których dźwięk wprawiał  nastolatkę w osłupienie.
-Dzień dobry Olu.
powiedziała z uśmiechem kobieta.
-Nie wiem czy taki dobry.
-Jesteś niesprawiedliwa, przyszłam tylko porozmawiać.
-Nie ma Pani przyjaciół ?
-Nie bądź niemiła!
wrzasnęła kobieta.
-Ja wykonuje swoją pracę, więc grzecznie Cię proszę, żebyś mi w tym nie przeszkadzała, bo obie będziemy niezadowolone.
-Dobrze, nie Pani pyta, a potem szybko stąd idzie!
odparła krzykiem na krzyk
-Ciesze się, że się zrozumiałyśmy. W takim razie powiedz mi czy od naszej wczorajszej rozmowy wydarzyło się coś o czym powinnam wiedzieć? Może znów widziałaś kogoś?
-Po raz kolejny powtarzam Pani, że do jasnej cholery ja nie jestem wariatką. Nie widziałam nikogo, ale...
-Ale... ?
-Obudziłam się dzisiaj z bólem w sercu i dziwnym kuciem w brzuchu. Czuje, że stało się coś...
-Co się stało?
pytała już lekko zdenerwowana kobieta.
-Stało się coś złego.
-Ale co?
-Gdybym wiedziała to nie siedziałabym tu i rozmawiała z Panią.
-Dobrze Olu, wystarczy, przyjedzie jeszcze dzisiaj do Ciebie mój kolega. Do widzenia.

Kobieta wstała i wyszła z sali. Szybko udała się do gabinetu lekarskiego, gdzie czekał już na nią lekarz prowadzący Oli.
-Tomek słuchaj, to biedne dziecko jest chore. Skonsultuje ją jeszcze dzisiaj z Jackiem, to naprawdę dobry psychiatra. Myślę, że musisz porozmawiać z jej ojcem, według mnie, umieszczenie jej w ośrodku zamkniętym jest nieuniknione.
-Najpierw żona, teraz córka, nie wiem jak on na to zareaguje.


Rozmowę lekarzy przerwało pukanie do drzwi. Do gabinetu wszedł ojciec dziewczyny, który wyraźnie był zdenerwowany, a nawet bardziej przestraszony niż zdenerowowany.

-Witam, dobrze, że Pan przyszedł, musimy porozmawiać o Oli.
-Teraz nie o tym. Przyszedłem tu w innej sprawie.
mężczyzna upadł na krzesło stojące obok wielkiego biurka.
-W takim razie co się dzieje?
-Moje dzieci powariowały. Najpierw Olka widziała matkę, która chciała ją zabić. Potem Ilka, którą podobno miała oszczędzić bo jest mała, a teraz...
-A teraz co?
pytał zdezorientowany lekarz.
-Chłopcy... Ja nie wiem jak mam to Panu powiedzieć, ale jak przyszedłem rano do ich pokoju to zastałem Maxa na podłodze z podbitym okiem, a Kacpra leżącego na łóżku, na szyi miał dziwne otarcia. Najgorsze jest to, że oni normalnie spali. Nakrzyczałem na nich, że się pobili i bali się przyznać, ale oni powiedzieli, że była u nich mama. Kacper z przerażeniem mówił, że jak się obudził to ona dusiła jego brata, a gdy rzucił się na nią to uderzyła go łokciem w twarz, a potem uciekła.
-Ale przecież to niemożliwe, Pana żona jest w szpitalu. Niech Pan poczeka zaraz zadzwonię i dowiem się czy wszystko z nią w porządku.
-Dobrze w takim razie ja pójdę zajrzeć do Oli.

Mężczyzna wyszedł z sali i w tym samym momencie lekarz wykręcił numer telefonu do do szpitala psychiatrycznego, w którym przebywała kobieta.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
odezwał się w słuchawce, kobiecy głos.
-Witam, z tej strony Tomasz Malinowski ze szpitala rejonowego. Zajmowałem się jedną z państwa pacjentek i chciałbym wiedzieć czy wszystko z nią w porządku.
-Witam Panie Tomku, tu Halinka, zaraz pójdę sprawdzić co z Panią Katarzyną.
-Dziękuje, w takim razie nie będę się rozłączał.

Przez kolejne kilka minut po drugiej stronie panowała cisza, która pomału zaczęła denerwować lekarza. Już miał się rozłączyć kiedy w słuchawce odezwał się znajomy głos.
-Nie ma jej!

___________________________________________________
Kochani kolejna część napisana. Jakie wrażenia? Czuję, że trochę zawaliłam, dlatego z góry przepraszam. Dodatkowo nic nie wyjaśniłam, a chyba wręcz przeciwnie, znowu namieszałam. Wybaczcie mi, nie panuję nad tym. :P


Mam dla Was malutki konkurs. 


Do soboty wieczorem (18.10.14r.) na mojego mejla (a.fundakowska.97@gmail.com) należy przesłać własną propozycje XI części opowiadania "Umrzeć by żyć". 
Zasady są proste:
  • Piszesz rozdzialik na max 500 słów.
  • wysyłasz na mojego bloga w ustalonym terminie.
  • czekasz na wyniki.
Na koniec chce dodać, że nagrody zostaną przyznane 3 osobom, nie wiem czy to będą trzy kolejne miejsca, czy kategorie, to zależy od nadesłanych prac. Nagrody będą niespodzianką, ale myślę, że nikogo nie zawiodę. 

Pozdrawia Anka.


wtorek, 7 października 2014

Opowiadanie

Umrzeć by żyć

Część IX

-Dobrze Olu, zostawię Cię teraz samą. Porozmawiamy jutro z samego rana.
kobieta wstała i wyszła z pomieszczenia zostawiając ją w samotności, o którą tak bardzo prosiła.



Chwilę później w pokoju dziewczyny siedziała już jej rodzina. Tata, ciocia, mała Ilcia, a także bliźniaki Maks i Kacper próbowali nawiązać jakikolwiek kontakt z Olą, która przejęta całą sytuacją nie miała ochoty na rozmowę. W sali trwała niezręczna cisza, w pewnym momencie mała Ilcia wstała z krzesła i położyła się na łóżku obok siostry.
-Ola nie bądź smutna, proszę.
mówiła mała dziewczynka szlochając.
-Wszyscy traktują mnie tutaj jak wariatkę, głupią, małą nastolatkę, której pomieszało się w głowie. Ja nie kłamałam, naprawdę ją widziałam, a skoro zwariowałam to tam gdzie ona przebywa, trafić będę musiała.
-Nie mów tak!
krzyczała Ilcia.
-Nie zwariowałaś, ja też widziałam mamusię, była u nas w domku. Rozmawiałam z nią, ciągle powtarzała, że wróci do mnie jak pozbędzie się siódemki, ale mi nie zrobi krzywdy, bo jestem jeszcze taka malutka. Nie rozumiałam jej. Namawiałam by wszystko mi wytłumaczyła, ale nie chciała.
-I co było dalej?
pytali z przejęciem wszyscy.
-Nie przerywajcie mi, to Wam powiem.
tłumaczyło małe dziecko.
-No i mamusia nie chciała nic mówić i kazała mi iść do łóżeczka bo ona musi tu jeszcze coś załatwić, ale ja już wtedy wiedziałam o co chodzi. Wiecie co wystraszyłam się, powiedziałam jej, że nie może tego zrobić, bo zacznę krzyczeć i obudzi się tatuś, który i tak ją powstrzyma.
-Co wtedy zrobiła mama?
Ola zadawała kolejne pytania.
-Powiedziała, że musi już iść i chyba sama nie wiedziała do tego momentu czym jest siódemka, dopiero gdy powiedziałam jej, że ja wiem to sama wszystko zrozumiała. Zabroniła mi jednak cokolwiek mówić na ten temat, bo wtedy ona zginie.
-Ilka szybko mów o co chodzi z tą siódemką!
mówił zdenerwowany mężczyzna.
-Tato nie mogę. To moja mama, ja ją kocham.
-Dziecko ja nie będę się z Tobą targować, masz w tej chwili powiedzieć mi o co tu chodzi!
- Czy tylko ja tu nic nie rozumiem?
pytała zdezorientowana ciotka dziewczynek.
-A Ty się nie odzywaj !!
zaczął wrzeszczeć Maks.
-Gdyby nie to, że namieszałaś w naszej rodzinie, wszystko byłoby dobrze.
dodał.

Każdy miał do każdego mnóstwo pytań, a Ilcia usiadła na podłodze i wpatrując się w okno zaczęła śpiewać.





Siedem, siedem, siedem
nie licz na szczęście,
nawet nie wiesz ile nieszczęść  kryje w sobie małe szczęście.









Ola szybko wstała z łóżka i podbiegła do siostry.
-Skąd znasz tą piosenkę?
pytała potrząsając dziewczynką.
-Olka uspokój się, to Twoja siostra, a nie jakiś przedmiot.
-Tato nie mów teraz nic, a Ty raz dwa tłumacz mi skąd to znasz!
-Ale, nie krzycz na mnie. Nie pamiętasz jak mamusia nuciła mi tą pioseneczkę, żebym usnęła. Zawsze przy tym tłumaczyła, że nigdy nie można we wszystkim doszukiwać się szczęścia, bo na świecie jest więcej jego przeciwieństwa. Ola nie udawaj, przecież Tobie też ją podobno śpiewała jak byłaś malutka.
-Teraz już pamiętam, tylko dlaczego Ty ją śpiewasz.?
-Nie wiem, jak mamusia wspomniała o siódemce to tak jakoś zaczęłam śpiewać, nie wiem jak to się stało.
-Ja też nie wiem, ale to już wiele wyjaśnia.

Ola zrozumiała, że wcale żadna magiczna istota nie pojawia się w jej głowie, to tylko jej podświadomość przypomina piosenkę, którą ukochana matka śpiewała swoim dzieciom. Tylko skąd ten mężczyzna. Czy to również wytwór jej wyobraźni, a może ona naprawdę zwariowała. O co chodzi z tą nieszczęsną siódemką, która rujnuje życie jej rodziny.




_____________________________________________________

Kolejna część już za mną. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Wiem znowu namieszałam, jestem świadoma tego, że coraz trudniej jest się odnaleźć w tym opowiadaniu. Obiecuję, że już niedługo wszystko się wyjaśni.

Pozdrawia Anka.


wtorek, 30 września 2014

Opowiadanie


Umrzeć by żyć

Część VIII


http://ania9716.blogspot.com/2014/08/opowiadanie.html --> Część I
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania.html --> Część II
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania_12.html --> Część III
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie.html -->Część IV
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie_19.html --> Część V
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie_23.html--> Część VI
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie_26.html#comment-form --> Część VIII

Pielęgniarka mająca tej nocy dyżur na oddziale postanowiła sprawdzić co z młodą pacjentką, która coraz gorzej znosiła leżenie w łóżku. Wchodząc do sali zamarła. Sparaliżowało ją, jedyne co potrafiła zrobić na tą chwilę to krzyczeć, wrzeszczała jak opętana, nadal stojąc w drzwiach. Z korytarza słychać było coraz głośniejsze kroki, do sali zbliżał się ktoś w chodakach, te buty zawsze robiły wielkie zamieszanie, potrafiły obudzić wszystkich pacjentów na oddziale, gdy odbywała się jakaś akcja ratunkowa. Teraz było inaczej, pacjentów nie obudziły odgłosy odbijających się od płytek drewnianych butów, a krzyki pielęgniarki.
Do sali wbiegł mężczyzna, który od razu podbiegł do łóżka Oli i odepchnął od dziewczyny postać dorosłej kobiety, która upadła na podłogę.
-Olu oddychaj, spokojnie, złap oddech.
mówił zdenerwowany lekarz.
- Pani Izo proszę wezwać ochronę. Szybko, na co Pani czeka ?!

Pielęgniarka wybiegła z sali, a lekarz zajęty opieką nad dziewczyną nie zauważył jak kobieta wyszła  i udała się do drzwi frontowych. Ochroniarze do rana przeszukiwali szpital, ale po kobiecie demonie nie było śladu. Na wielkie szczęście lekarz zdążył w ostatniej chwili i Oli nie groziło już żadne niebezpieczeństwo. Jednak na wszelki wypadek czuwał nad nią ochroniarz. Koło 10:00 gdy w szpitalu pojawiła się rodzina dziewczyny, obok niej siedziało już dwóch policjantów, którzy zadawali jej mnóstwo pytań.
-Olu zastanów się, czy jesteś pewna, że to była Twoja matka ?
pytał z niedowierzaniem policjant.
-Ile razy mam powtarzać? Tak to była moja mama.
tłumaczyła przez łzy dziewczyna.
-Dlaczego mi nie wierzycie przecież ona żyje.
-Żyje, ale przebywa w ośrodku zamkniętym.
powiedział mężczyzna wchodzący do sali.
-Tato, co Ty mówisz? Mama jest w psychiatryku ? Jak to? Dlaczego?
dziewczyna zadawała mnóstwo pytań.
-Dlaczego mi nie powiedzieliście ?
-Chciałem to zrobić jak już wydobrzejesz..
powtarzał zdezorientowany mężczyzna.
-Dlatego właśnie pytałem czy jesteś pewna, że to Twoja mama. Byliśmy w szpitalu, kobieta cały czas tam przebywa i jest na silnych środkach uspokajających.
mówił policjant.
-Masz wstrząśnienie mózgu, może po prostu Ci się przywidziało.
-Ja nie zwariowałam, dlaczego mi nie wierzycie? Ona tu była, powtarzała, że musi się pozbyć siódemki, potem podeszła do mnie i zaczęła mnie dusić.
-Dobrze, odpoczywaj.
powiedział mężczyzna w białym kitlu, który chwilę wcześniej wszedł do sali.
-Na dzisiaj wystarczy.

Ola zakryła głowę kołdrą, płakała, nie chciała z nikim rozmawiać. Nie potrafiła zrozumieć jak to możliwe, że jej matka jest wariatką, że chciała ją zabić, a przebywa w zamknięciu. Jak to możliwe, że w środku nocy uciekła ze szpitala, przebyła 40 kilometrów, próbowała ją zabić, a potem znowu wróciła do szpitala. O co chodzi z tą nieszczęsna siódemką. Czy to w ogóle możliwe, że kobieta, która ją urodziła, teraz nagle chciała ją zabić.

Do sali weszła młoda, wysoka blondynka w długim białym kitlu. Usiadła na krześle obok łóżka nastolatki, a kiwając głową dała jej ojcu znak, aby na chwilę wyszedł z pomieszczenia. Mężczyzna ucałował rękę córki po czym bez wahania wstał i udał się do wyjścia.
-Aleksandro, czy możemy porozmawiać?
zapytała kobieta, łapiąc delikatnie za rękę dziewczyny.
-Nie chce już o tym rozmawiać! Kim w ogóle Pani jest?
powiedziała z oburzeniem wysuwając głowę spod kołdry.
-Jestem psychologiem, chciałam Ci zadać kilka pytań.
-Nie jestem wariatką!
ze złością tłumaczyła.
-Wcale tak nie uważam. Chce Ci pomóc, wiem, że jest Ci ciężko, że tęsknisz za mamą, możliwe, że byłaś tak przerażona całą sytuacją, że pierwszą osobą, która ukazała Ci się w głowie, była właśnie kobieta, która Cię urodziła. Olu powiedz prawdę. Nie widziałaś twarzy sprawcy, prawda ?
pytała z wielkim opanowaniem kobieta.
-Nie jestem wariatką, rozumie Pani ? Ona tu była, nie wiem jak to możliwe, ale przyszła tu, rozmawiałam z nią. Wyglądała tak jak wtedy w Halloween, kiedy całą rodziną przebieraliśmy się i pojechaliśmy nastraszyć ciocię Basię.
-I co było potem ?
-Powiedziała mi, że już siódmy dzień żyje nowym życiem, a gdy zapytałam o co chodzi z tą siódemką, powiedziała mi, że nie wie ale musi się jej pozbyć i wtedy podeszła do mnie i zaczęła mnie dusić.
z oczu dziewczyny znowu popłynęły łzy.
-Niech Pani da mi spokój, już wszystko powiedziałam..





____________________________________________________________
 Nikomu nie udało się w pełni rozszyfrować czym jest nieszczęsna "siódemka", stwierdziłam, że nie zdradzę Wam tej tajemnicy. Już wkrótce przekonacie się sami o co chodzi ;).

Pozdrawia Anka.


Dziękuje za komentarze :






piątek, 26 września 2014

Opowiadanie



Umrzeć by żyć

Część VII


http://ania9716.blogspot.com/2014/08/opowiadanie.html --> Część I
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania.html --> Część II
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania_12.html --> Część III
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie.html -->Część IV
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie_19.html --> Część V
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie_23.html--> Część VI


Otwierając oczy zobaczyła wielkie rażąco białe pomieszczenie, przez które odruchowo znów zamknęła oczy, gdy ponownie je otworzyła ukazała jej się znajoma twarz. To był lekarz, który miał zabić jej matkę, a robiąc to dał jej nowe życie.
-W tym szpitalu stanowczo przesadzono z bielą
powiedziała dziewczyna do lekarza ubranego na biało.
-Widzę, że wszystko z Tobą w porządku, bo poczucie humoru cały czas Ci towarzyszy.
wyszeptał z lekkim uśmiechem.
Dziewczyna szybko podnosiła się z łóżka i wtedy zakręciło jej się w głowie, czuła tępy ból w okolicy czoła, przed oczami pojawiła jej się mgła, a z niej znów wydobywała się sylwetka mężczyzny. Zbliżał się do niej, widać było, że coś mówi, ale Ola znów nie słyszała. Dopiero w momencie, gdy postać stanęła obok niej, usłyszała jak mówi:

"Siedem, siedem, siedem
nie licz na szczęście.
Nawet nie wiesz ile nieszczęść kryje za sobą małe szczęście"

Potem mężczyzna zniknął, a ona odzyskała przytomność, choć według niej wcale jej nie straciła.
Lekarz zlecił kolejne badania, był przekonany, że dziewczyna upadając uderzyła się w głowę, obawiał się, że może mieć wstrząśnienie mózgu. Zabroniono Oli wstawać z łóżka, jej ojciec siedział cały czas obok niej, nic nie mówił, był nieobecny. Widać było, że wyraźnie jest czymś zaniepokojony, niestety, nie chciał rozmawiać z córką na temat swoich problemów. 

Okazało się, że lekarz miał racje, Ola upadając doznała wstrząśnienia mózgu, łóżko szpitalne na kilka dni stało się jej przyjacielem. Każdego dnia gdy przychodził lekarza, ojciec czy nawet ciotka z małymi ona ciągle pytała co z mamą, ale jedyną odpowiedź jaką dostawała było jedno słowo, ŻYJE.

Siódmego dnia od początku nowego życia kobiety i upadku dziewczyny, późnym wieczorem do sali w której leżała Ola weszła jej matka ubrana w czarny szlafrok, a włosy na głowie sterczały jej jak upiorowi. Na jej widok dziewczyną aż podskoczyła.
-Mamo co się stało ? Dlaczego Ty tak wyglądasz?
mówiła z przerażeniem Ola.
-Nie wiem córciu, nie zdążyłam się przyszykować, ten dzień tak szybko nadszedł.
-Jaki dzień ? Mamo co się dzieje?
-Kochanie, Ty dobrze wiesz jaki dzień, dzisiaj już siódmy dzień żyje nowym życiem.
-O co chodzi z tą siódemką, mamo boję się.
mówiła przez łzy dziewczyna.
-Ja też nie wiem, ale muszę się jej pozbyć.
powiedziała kobieta podchodząc do córki.
Słychać było już tylko krzyki, które z każdą sekundą stawały się coraz cichsze.
_____________________________________________________
Wiem nawaliłam z długością, ale wyjątkowo dziś opuściła mnie wena twórcza ;c
Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że nie wiem jak to będzie z moim pisaniem przez następny tydzień. Możliwe, że nic nie dodam, choć bardzo się będę starała cokolwiek napisać :)
_____________________________________________________
A teraz pytanie do Was. Jak myślicie co oznacza "SIÓDEMKA" ? Z czym Wam się kojarzy ?
Blog osoby, która zgadnie będzie umieszczono w 3 kolejnych wpisach z dopiskiem, że warto przeczytać :)

Dziękuje za komentarze :

A na sam już koniec chciałabym Bardzo podziękować Bubblegum <3 Dajesz mi wielką siłę, Jeszcze raz dziękuje, dedykuje Ci kolejną część opowiadania :)




wtorek, 23 września 2014

Opowiadanie

Umrzeć by żyć

Część VI

http://ania9716.blogspot.com/2014/08/opowiadanie.html --> Część I
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania.html --> Część II
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania_12.html --> Część III
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie.html -->Część IV
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie_19.html --> Część V


Ola podeszła pod wielką szybę, przez którą widać było bezwładne ciało śpiącej kobiety. Pragnęła ostatni raz spojrzeć na rodzicielkę, której serce nadal bije, pogodziła się z tym, że to koniec, że już więcej nie poczuje na sobie jej ciepłego, matczynego oddechu, nigdy więcej nie będzie mogła spojrzeć w jej wielkie, piękne oczy, w których zawsze widniał uśmiech. Czuła, że będzie jej cholernie ciężko nauczyć się żyć bez niej, bała się również, że nigdy nie będzie potrafiła spojrzeć na ojca z miłością, była przekonana, że jej miłość do niego odejdzie z ostatnim uderzeniem serca rodzicielki.

Do sali weszło dwóch mężczyzn w białych kitlach i trzy pielęgniarki również ubrane na biało.
-Właśnie mają pozbawić życia moją matkę, a oni ubrali się jak na wesele
mówiła z obojętnością dziewczyna
-Córeczko odejdźmy stąd, naprawdę nie musisz na to patrzeć
powtarzał przejęty mężczyzna, próbują odciągnąć córkę od wielkiej szyby
-Nie tato, chce być przy niej gdy odejdzie, nie chce by czuła się samotna
W tym samym momencie dobrze znany rodzinie mężczyzna w kitlu kiwnął w ich stronę głową na znak, że właśnie teraz odłączą kobietę od respiratora. Oli zrobiło się gorąco, poczuła straszny ból w okolicy klatki piersiowej, nogi miała jak z waty, a przez oczami ukazała jej się dziwna postać. Nie potrafiła rozszyfrować kim ona była, widziała ją jak przez mgłę. Nagle w głowie pojawiły jej się dziwne dźwięki, a postać zaczęła ruszać ustami. Tak, to były słowa mężczyzny, który w jej głowie powtarzał liczbę siedem.

"Siedem, siedem, siedem
nie licz na szczęście.
Nawet nie wiesz ile nieszczęść kryje za sobą małe szczęście"

Nagle głos ucichł, a Ola odzyskała kontakt ze światem, nadal patrzyła na matkę do której właśnie podszedł lekarz, ostatni raz odwrócił się w ich stronę, w jego oczach było widać wielki ból. Było mu ciężko, zwłaszcza, że wiedział, że zabiera czwórce dzieci matkę. Zabrał się do odpinania kabli i w tym momencie do Oli podbiegła Ilcia, która jak opętana zaczęła krzyczeć, śmiać się, tańczyć i śpiewać
-Mamusia się budzi, Mamusia się budzi
powtarzała skacząc naokoło siostry
-Przestań, słyszysz przestań
wrzeszczała Ola potrząsając małą dziewczynką, która nagle bardzo spoważniała
-Olka uspokój się. Przecież Ci mówiłam, że ten Pan w oknie powiedział mi, że mamusia nigdzie się nie wybiera.

Dziewczyna zajęta kłótnią z pięcioletnim dzieckiem nie widziała momentu zabijania jej matki, gdy lekarz wyszedł z sali wiedziała, że sobie nigdy nie wybaczy tego, że ją zostawiła, nie była przy niej gdy umierała. Ale lekarz nie wyglądał na smutnego, był jednak bardzo zdenerwowany
-Ja naprawdę nie wiem jak to się stało
powtarzał z przejęciem
-O czym Pan mówi ?
pytał mężczyzna, który zajęty córkami również odszedł od szyby
-Odłączyliśmy ją od respiratora, a ona zaczęła oddychać sama. To jakiś cud. Wasza żona i matka żyje. 
mówił podekscytowany lekarz

Ola patrząc na niego poczuła jak świat przelatuje jej między oczami, nagle zemdlała.


Dziękuje wszystkim za miłe komentarze ;)
Chciałam Wam jeszcze przekazać, że moje opowiadanie pomału będzie dobiegało końca. :(
Pozdrawia Anka


piątek, 19 września 2014

Opowiadanie

Umrzeć by żyć

Część V

http://ania9716.blogspot.com/2014/08/opowiadanie.html --> Część I
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania.html --> Część II
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania_12.html --> Część III
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadanie.html -->Część IV


Kolejne trzy dni mijały tak samo, Ola przestała chodzić do szkoły, całymi dniami siedziała przed oiomem i przez szybę patrzyła na ciało ukochanej matki, z którą nie było kontaktu, była nieprzytomna, ciągłe kroplówki wchłaniane w jej ciało, mnóstwo kabli, które podtrzymywały ją przy życiu przerażały dziewczynę. Ojciec cały czas towarzyszył córce, która od feralnego dnia wypadku nie odezwała się do niego słowem . Ciotka, wzięła wolne w pracy i opiekowała się młodszym rodzeństwem, któremu powiedziano, że mama wyjechała do sanatorium by odpocząć. Nastolatka nie chciała aby kochanka ojca opiekowała się małymi, ale przecież ktoś musiał to robić, a ona nie mogła bo musiała siedzieć przy mamie.



Od wypadku kobiety minął tydzień. Siódmy dzień nie przyniósł niczego nowego, poza jednym faktem. tego popołudnia do Oli podszedł lekarz i powiedział, że może wejść do mamy, dziewczyna była prze szczęśliwa, pierwszy raz pozwolono jej wejść do ukochanej matki, była pewna, że jest to spowodowane poprawą jej stanu, nie domyśliła się, że mogło być inaczej. Gdy dziewczyna ubrała się w zielony fartuch, weszła do środka i usiadła przy mamie lekarz poprosił mężczyznę do gabinetu. Gdy obaj usiedli przy wielkim drewnianym biurku zaczęli rozmawiać
-I co z moją żoną, jest poprawa ?
pytał zdenerwowany mężczyzna
-Przykro mi nie mam dla Pana dobrych wieści
mówił przejęty lekarz
-Robiliśmy wszystko, ale stan pańskiej żony z dnia na dzień pogarsza się. Planowaliśmy przeszczep, był nawet dawca, ale niestety każda próba odłączenia kobiety od respiratora powoduje zatrzymanie pracy serca. Jej ciało przestało walczyć, nie możemy już nic zrobić.
- I co teraz?
mówił przez łzy mężczyzna
-Musimy odłączyć ją od respiratora i pozwolić jej umrzeć. Moim zdaniem musicie się z nią pożegnać. Przykro mi.
Mężczyzna po wyjścia z gabinetu wysłał kochance sms-a


 " Basia ona umiera. 
Weź dzieci i przyjedźcie do szpitala"

Gdy podszedł pod salę, w której leżała jego żona pielęgniarka już czekała na niego z zielonym fartuchem, ubrał go i wszedł do środka. W momencie gdy zobaczył córkę siedzącą przy łóżku matki w oku znów zakręciła mu się łza. Dziecko siedziało trzymając rodzicielkę za rękę i mówiło do niej. Zdążył tylko usłyszeć kilka ostatnich zdań, potem dziewczyna go zobaczyła i się rozpłakała. 

Gdybym mogła to wyrwałabym sobie serce i Ci je oddała, wtedy biłoby dla Ciebie.
Mamusiu to naprawdę nieważne, że ja przestałabym żyć.
Masz czwórkę dzieci, a Ty jesteś jedna, więc utrata mnie nic nie znaczy w porównaniu z utratą Ciebie.

Ojcu siedziały w głowie słowa Oli wypowiedziane do umierającej matki. Podszedł do niej przytulił ją i nie potrafiąc pohamować łez mówił
-Ona umiera, ja wiem, że to moja wina i nigdy tego nie zapomnę, przepraszam
Dziewczyna odwróciła się do ojca 
-Tak, to Twoja wina i będziesz musiał z tym żyć, ale żyć bo musisz małym dać szczęśliwe dzieciństwo. Wiedziałam, że umrze, siedzę tu z nią i błagam żeby się obudziła chociaż na chwile ale ona nie chce. Nie chce tato rozumiesz, ona nie chciała już żyć, nie chciała już nas.

Do sali weszła reszta rodziny, która chwilę wcześniej przyjechała do szpitala. Ojciec wytłumaczył młodszym dzieciom, że mamusia idzie do aniołków, by ktoś mógł ich strzec przez złem z góry, bo tu na dole to niemożliwe. Wszyscy z wyjątkiem małej Ilci płakali, ona stała i patrzyła w okno.
- Tatusiu nie opowiadaj już bajek. Mamusia nigdzie się nie wybiera
-Mężczyzna wziął córeczkę na ręce i znów próbował jej delikatnie wytłumaczyć, że to koniec, że jej mama zaraz umrze, ale ona wyrywając mu się z rąk znowu powtarzała
-Przestań już tato, tam w oknie stopi Pan i mówi, żebym się nie martwiła, bo to jeszcze nie czas mamusi na pójście do aniołków.

Ola nie wytrzymała i wyprowadziła dzieci z sali, po 10 minutach wyszła z niej także ciocia, a potem sam mężczyzna. I wtedy miała nastąpić śmierć kobiety


Kolejna część napisana. Nie wiem czy sprostam waszym oczekiwaniom, ale naprawdę bardzo się starałam. 
Dziękuje za każdy komentarz :)

Kim według Was jest postać, którą zobaczyła Ilcia, a może to twór jest wyobraźni ? Jak myślicie czy dziecko może przewidzieć co stanie się z jej matką ? 


Mam nadzieję, że zauważyliście u mnie na blogu nowe gadżety. Pierwszy z nich informuje Was o nowej notce, a drugi pokazuje blogi, które regularnie czytam i są moimi ulubionymi ;)

Pozdrawiam Was <3

środa, 17 września 2014

Opowiadanie

Umrzeć by żyć

Część IV

http://ania9716.blogspot.com/2014/08/opowiadanie.html --> Część I
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania.html --> Część II
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania_12.html --> Część III

Przerażenie paraliżowało jej ciało, jedyne co mogła zrobić w danej sekundzie to krzyczeć, ale znowu jej wołanie o pomoc nie przyniosło rezultatu. Po chwili doszło do niej, że to  w rękach siedemnastoletniego dziecka znajduję się życie i śmierć. Miała do wyboru, stać i czekać na pomoc, która prawdopodobnie nie nadejdzie albo porzucenie strachu i walka. Wybrała drugą opcje. Weszła do łazienki i ruszyła w stronę wielkiej perłowej wanny. W jej bose stopy wbijały się odłamki szkła z potłuczonego wcześniej wazonu. Nie czuła bólu, a nogi krwawiły jej coraz bardziej. Nie zatrzymała się nawet na chwilę, szła pewnie, tak jakby wiedziała, że jej strach się nie liczy, a zawrócić nie może. Będąc przy wannie delikatnie wyjęła z niej ciało kobiety, stopą odgarnęła szkła i położyła rodzicielkę na płytki. Z szuflady wyjęła dwie opaski uciskowe i zawiązała je na rękach kobiety. Puls był ledwo wyczuwalny, ale to właśnie nadawało Oli energii, wiedziała, że nawet sekunda może decydować o tym co stanie się za chwilę. Wybiegła z łazienki, po drodze wbijając w stopy kolejne kawałki szkła, podbiegła do telefonu i wykręciła numer na pogotowie. Gdy po drugiej odezwał się głos Ola na jednym pewnym tchu opowiedziała o zdarzeniu, podała adres i wytłumaczyła co już zrobiła by ratować życie własnej matki.

Pogotowie pojawiło się po 20 minutach, szybko rozpoczęła się akcja ratowania życia kobiety. Reanimacja powiodła się. Gdy tylko serce kobiety znowu zaczęło bić, zabrano ją do szpitala. Ola siedziała w łazience, z przerażeniem patrzyła na krwistoczerwoną wannę. Woda zniknęła, krew zajęła jej miejsce. Dziewczyna wsłuchiwała się w głos sygnału karetki, który po kilku minutach całkowicie ucichł. Wstała i zabrała się za sprzątnie. Zanim dzieci się obudziły dom znów błyszczał, dziewczynę zastanawiało jak to możliwe, że żadne z nich nie obudziło się gdy tłukły się wazony, trzaskały drzwi, gdy ona sama krzyczała albo pogotowie przyjechało na sygnale. Nic nie wybudziło ich ze snu i to było zagadką. Ola czuła, że tak właśnie miało być, że to na jej prośbę rozleciała się jej rodzina, dlatego to ona musi sobie poradzić z konsekwencjami własnych pragnień. Była przekonana, że to kara za to, że myśli tylko o sobie.

***

Nastolatka nie poszła tego dnia do szkoły, odprowadziła jedynie Ilcię do przedszkola, a sama wróciła do domu. Telefonowała do ojca, ale on znowu nie odbierał. Była wściekła. Właśnie teraz go potrzebowała, bez niego w szpitalu nic jej nie powiedzą, nie dowie się co z mamą. Wyszła z domu, wsiadła do autobusu i pojechała pod firmę ojca. Sekretarka nie chciała jej wpuścić, tłumaczyła, że szef ma bardzo ważne spotkanie, ale Ola nie słuchała otworzyła drzwi do gabinetu mężczyzny.


-I to jest dla Ciebie aż takie ważne, że nie mogłeś odebrać telefonu ?!!
krzyczała, patrząc na półnagiego ojca, trzymającego w objęciach dobrze znaną jej kobietę
-A Ty co tu robisz ? Swojej rodziny nie masz to niszczysz moją ?
mówiła zwracając się do wysokiej blondynki
- Córeczko co Ty tu robisz ?
pytał zdenerwowany i zestresowany całą sytuacją mężczyzna
-Nie nazywaj mnie tak, nienawidzę Cię. Z całego serca Cię nienawidzę.
-Jak Ty się zwracasz do ojca mama gówniaro ?
wrzeszczała blondynka
-Zwracam się w sposób, na który sobie zasłużył. Ciesz się, że nie mówię do Ciebie bo nazwanie Cię zwykłą szmatą to byłby dla Ciebie komplement, kochana ciociu.
- Nie będę tego słuchała, wychodzę
mówiła, zakładając bluzkę, która leżała na biurku.
- Zanim już pójdziesz posłuchaj co mam Wam do powiedzenia. Znalazłam mamę w środku nocy w łazience. Podcięła sobie żyły. Musiałam patrzeć jak lekarze ją reanimują. Rozumiesz tatusiu, musiałam oglądać całą zakrwawioną kobietę, która mnie urodziła. Chciała nas zostawić, zostawić swoje dzieci, bo tak zniszczyliście jej życie.
Ola zaczęła płakać
-Nienawidzę Cię całym sercem, ale tylko Tobie powiedzą co z mamą, musisz jechać ze mną do szpitala.
Mężczyzna zbladł, a kończąc zapinać koszulę zabrał z komody kluczyki do samochodu, złapał córkę za rękę i szybko udał się w stronę wyjścia.

***

Do szpitala dotarli po niespełna 30 minutach. Mężczyzna od razu pobiegł do lekarza prowadzącego, ten wytłumaczył mu, że robili wszystko by ratować życie jego żonie. Kobieta nie tylko podcięła sobie żyły, ale także połknęła mnóstwo tabletek, a one zniszczyły jej wątrobę. Najważniejsze było kilka najbliższych dób, ale lekarz nie dawał mężczyźnie zbędnych nadziei.



No więc IV część opowiadania została napisana. Miałam wstawić ją dopiero w piątek, ale z racji tego, że jestem chora zabrałam się za pisania już dzisiaj. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)

Chciałbym bardzo podziękować za miłe komentarze, które bardzo podnoszą mnie na duchu. Jesteście wspaniali.


Dziękuje blogom :

http://czarnabandera.blogspot.com
http://nimfadora-scatty-tonks.blogspot.com
http://pozytywizja.blogspot.com
http://czarnystroz.blogspot.com
http://beyourselfneveranother.blogspot.com
http://youwinoryoudie66.blogspot.com
http://haywi.blogspot.com






piątek, 12 września 2014

Opowiadania



Umrzeć by żyć

Część III

http://ania9716.blogspot.com/2014/08/opowiadanie.html --> Część !
http://ania9716.blogspot.com/2014/09/opowiadania.html --> Część II


Dziewczyna wybiegła z domu, próbowała zatrzymać mamę, ale ona nie reagowała na krzyki, groźby, a nawet szarpanie za rękę. Szła dumnie przed siebie, wyglądała wręcz jak opętana, Ola była przerażona, nie wiedziała co zrobić, już nie chciała zawrócić kobiety, bała się jej. Pod jedwabną sukienką i pięknym makijażem już nie było widać tej twardej i kochanej matki, jej miejsce zajął obojętny, nieugięty potwór w czerwieni, istota bez serca, która odrzuciła dzieci. Ola wróciła do domu, maluchy zjadły już obiad i bawiły się klockami, chłopcy wyczuli coś dziwnego, ale bali się pytać siostry o co chodzi, gdzie tata i gdzie mama, udawali, że jest dobrze i zajęli się małą Ilcią, która przerażona całą sytuacją cały czas szlochała. Tylko zabawa z braćmi ją uspokajała, w tym przypadku było podobnie. Z minuty na minutę kąciki jej ust unosiły się do góry, aż w końcu znów stała się małą, pogodną dziewczynką z pięknym promiennym uśmiechem na bladej twarzyczce.



***
Nadszedł wieczór, potem noc, a kobieta nadal nie wróciła do domu. Ola siedziała przerażona w kuchni, dzieciaki już dawno spały, a ona od pięciu godzin próbowała się dodzwonić do któregoś z rodziców. Żadna próba nie powiodła się, ich telefonu milczały. Bała się, nigdy nie spędzała nocy w samotności, zwłaszcza w ich wielkim domu, który nocą wydawał się przerażająco ponury. Dziewczyna nie wiedziała co ze sobą zrobić, jedyne na co wpadła to łóżko i pamiętnik. Te dwie rzeczy zawsze pomagały jej odreagować, uspokoić się, zniwelować strach. Pobiegła szybko do pokoju, wyjęła z szuflady pamiętnik, wsunęła się pod kołdrę i zaczęła pisać.



Kochany pamiętniku. Wybacz, że będę pisać tak bezsensownie, ale w sumie to nie wiem o czym chce pisać. Nie wiem co się dzieje, boję się. Naprawdę się boję. Chce żeby było jak dawniej. 
-Boże ja przepraszam za wszystko co mówiłam, kocham moją rodzinę, oddaj mi ją. Proszę.

Nagle w domu rozległ się głośny huk, Ola zakryła głowę kołdrą. Ze strachu zaczęła płakać. Nigdy nie bała się tak bardzo jak w tym momencie. Huk się powtórzył, brzmiał jak rozbijający się wazon, potem trzasnęły jedne drzwi, drugie i trzecie. Serce dziewczyny waliło z niesamowitą prędkością, czuła, że zaraz wyskoczy jej z piersi. Po kilkunastu minutach gdy w domu zrobiło się już całkiem cicho, dziewczyna postanowiła zejść na dół, wiedziała, że jak tam jest jakiś przestępca to już po niej, ale jakaś dziwna siła kazała jej zejść na dół. Poddała się sile swojego serca, intuicji i zeszła na dól. Salon był całkowicie zdemolowany, na stole leżała koperta a na niej widniał napis
"Do moich kochanych dzieci!
Nigdy nikogo nie kochałam tak wielką i piękną miłością.
Obiecajcie, że niedługo się spotkamy."

Ola odłożyła kopertę na stół, nie zdążyła nawet jej otworzyć bo dostrzegła zapalone w łazience światło. Wzięła do ręki kryształowy wazon, który miał służyć jej jako broń na złodzieja i kierowała się ku łazience. Cicho otworzyła drzwi. Na widok wnętrza pomieszczenia upuściła wazon, który rozbił się na miliony małych kawałeczków, rozsypanych po kafelkach łazienki. Dziewczyna oniemiała. Ręce z sekundy na sekundę zaczęła drzeć jej coraz bardziej. Nie wytrzymała zaczęła krzyczeć. Przeraźliwie wołała o pomoc, ale nikt się nie zjawił





Miłego czytania ;).
I do następnego <3

wtorek, 9 września 2014

LBA

Dzisiejsza notka miała być zupełnie z innej beczki, ale z racji tego, że zostałam nominowana do LBA poprzedni temat opublikuje dopiero w weekend i będzie to kolejna część mojego opowiadania, to już trzecia. 
Dziękuje za nominacje http://paulabloguje12.blogspot.com .


 Na czym polega LBA ?

Nominacja Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania
za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie
obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody,
należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cie nominowała.
Następnie ty nominujesz 11 osób, informujesz ich o tym oraz zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

No więc teraz biorę się do odpowiadania ;)

1.Dlaczego prowadzicie bloga?
Blog jest moją odskocznią od codzienności, pozwala zapomnieć mi o świecie. jest jak pamiętnik

2. Macie rodzeństwo?
Tak. Mam starszą siostrę i starszego brata

3. Mieszkacie na wsi czy w mieście?
Mieszkam na wsi

4. Co najbardziej cenicie w ludziach?
W ludziach najbardziej cenię dobre serca, uczciwość i godność

5. Ulubiony owoc?
No w sumie to nie wiem. Może poziomka 

6. Jak długo prowadzicie bloga?
Od 2013 roku, ale dopiero od niedawna nabrał on sensu

7. Czym się interesujecie?
Interesuje się piłką ręczną, pisaniem(pisze opowiadania i wiersze), tańcem i poezją

8. Jaki jest wasz ulubiony przedmiot w szkole?
Zdecydowanie polski i chemia

9. Jakie jest/są wasze marzenia?
Mam mnóstwo marzeń, nie dzielę ich na te ważniejsze i mniej ważne, dlatego nie będę ich wymieniać

10. Jaki macie telefon?
Samsung

11. Co myślicie o LBA?
Zabawa jak każda inna :)


Nominuje:
1.http://umyslsitha.blogspot.com
2. http://youwinoryoudie66.blogspot.com/2014/09/dorosnij-wreszcie.html
3. http://mojeprosiaki.blogspot.com
4. http://bysanndy.blogspot.com
5. http://aleksis-inspireme.blogspot.com
. http://aoiakuma-fashion.blogspot.com
7. http://biala-koszulka.blogspot.com
8.http://56-lovely-design.blogspot.com
9. http://blog-na-luzie.blogspot.com
10. http://umyslsitha.blogspot.com
11. http://kiedy-wroce.blog.pl

A teraz pytania do Was ;)

1. Co jest waszą mocną stroną (cecha charakteru) ?
2. Czego najbardziej się boicie ?
3. Jesteście optymistami, pesymistami czy raczej realistami ?
4. Kogo/co cenicie ponad wszystko inne ?
5. Na jakim etapie nauki jesteście ?
6. Jaki kraj chcielibyście zwiedzić ?
7. Ulubiona reklama telewizyjna ?
8. Jesteście szczęśliwi ?
9.Czym jest pełnia szczęścia?
10.Pisaliście kiedyś "do szuflady" ?
11. Co Wam podoba się najbardziej we własnym blogu ?

Pozdrawia Anka :)

Zostawcie w komentarzu link do Waszych odpowiedzi