wtorek, 20 października 2015

Chce odzyskać moje życie - dalsze losy Eweliny cz.2

-Panie doktorze czy to pewne ? - pytałam zdenerwowana.
-Ewelina, przykro mi, chłopak do końca życia będzie walczył z tą straszną chorobą, a teraz Cię przepraszam, muszę skontaktować się z panią psycholog, jemu i jego rodzice będzie potrzeba rozmowa z kimś neutralnym. Do widzenia - dodał i oddalił się w głąb korytarza.
Byłam załamana, kojarzyłam tego chłopaka, mijałam go wiele razy na ulicy, jego mama pracowała w sklepiku na osiedlu, a tata jeździł samochodem dostawczym w jakiejś firmie na drugim końcu miasta. Tak czy inaczej, znałam tą rodzinę, była poukładana i wygląda na to, że również i szczęśliwa, w przeciwieństwie do rodziny Szymona, drugiego chłopaka ze speluny. Wychowywała go tylko matka, ojciec zostawił ich kilka lat temu, podobno młody strasznie to przeżył, mama mi opowiadała, bo pracuje w jednej firmie z ciotką chłopaka. Nie mogłam tego wszystkiego pojąć, ja również pochodzę ze szczęśliwej rodziny, a wciągnęłam się w to świństwo, teraz ten chłopiec przecież wszystko było dobrze, a dlaczego Szymon odmówił, nie byłam w stanie zrozumieć skąd u niego ta silna wolna, może już odejście ojca nauczyło go trudu życia, nie mam pojęcia, muszę nad tym głębiej popracować.
Gdy wróciłam do domu,opowiedziałam rodzicom o sytuacji ze speluny, a potem szpitala. Mama była wciekła, stwierdziła, że znowu ćpam, bo po co innego poszłam do miejsca mojego największego koszmaru. Miarka się przebrała, pokłóciłyśmy się.
-Wyprowadzam się. - powiedziałam i zatrzasnęłam za sobą drzwi mojego pokoju.
Z szafy wyjęłam jedną walizkę, spod łóżka drugą. W pośpiechu zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Gotowe - pomyślałam, jeszcze tylko kosmetyczka i mogę wychodzić. Otworzyłam drzwi pokoju, na podłodze przy drzwiach siedziała moja rodzicielka, zapłakana, szlochając próbowała coś do mnie powiedzieć, ominęłam ją i już miałam otwierać drzwi łazienki, ale nie wytrzymałam odwróciłam się do niej. W jej oczach panowała ciemność, która jednocześnie szkliła się od łez, widziałam, że jest załamana, ale to mnie nie interesowało.
-Dzisiaj mija 8 lat odkąd zaczęłam brać, trochę mniej od wyjścia z nałogu, ale nie wróciłam do tego. Nigdy nie wrócę, a nawet jeśli to nie ustrzeżesz mnie przed tym. Mam dość życia pod kloszem, zawdzięczam wam wszystko, ale mam dość mieszkania z wami. Muszę zacząć żyć swoim życiem. - kończąc weszłam do łazienki, usiadłam na sedesie i zaczęłam płakać.  Miałam dość, wszystkiego, pragnienie białego proszku, wróciło z podwojoną siłą, niestety, wiedziałam, że teraz jestem skazana sama na siebie.  Miałam jednak cel, musiałam się dowiedzieć dlaczego Szymon odmówił narkotyku, co wpłynęło na jego silną wodę

Wychodząc z domu ciągnęłam za sobą dwie ogromne walizki, cały mój dobytek.
-Kochanie błagam zostań w domu, obiecuję, już nie będę się wtrącać. - lamentowała rodzicielka.
-Mamo, zdecydowałam ! - wykrzyczałam i wsiadłam do taksówki. W oknie widziałam opadającą na wycieraczkę kobietę, która mnie wychowała, kochałam ją ponad wszystko, ale nie mogłam dalej tak żyć, to co działo się w tym domu rujnowało mnie.
-To dokąd jedziemy? - zapytał z obojętnością taksówkarz.
-Kraków centrum, poproszę. - Sama nie wiem dlaczego pomyślałam o tym miejscu, chyba naiwnie wierzyłam, że tam będzie lepiej, potrzebowałam zrozumienia, wsparcia, ale przede wszystkim czyjegoś zaufania. pytanie brzmiało czy u któregoś z nich to znajdę. Siostra była zabiegana, praca, dom, rodzina, po co jej jeszcze na głowie młodsza siostra, którą trzeba niańczyć, a brat, to facet, przecież nie zapukam do niego z butelką wina, i nie rzucę mu się w ramiona kiedy otworzy drzwi. Nie przesiedzi też ze mną całą noc, wysłuchując o tym jak bardzo mi źle, to byłoby co najmniej śmieszne. Szkoda tylko, że właśnie teraz tego potrzebowałam i właśnie zdałam sobie sprawę, że poza rodziną nie mam nikogo, żadnych przyjaciół, kumpli czy nawet zwykłych znajomych. Szkolnych znajomych straciłam poznając kumpli od strzykawki, tych straciłam na dwa sposoby. Jedni się zaćpali od innych się odizolowałam zaczynając nowe życie. Stałam się wrakiem człowieka, nie miałam nic, nie studiowałam, bo rodzice stwierdzili, że życie studenta jest zbyt ryzykowne. Na imprezie nie byłam 5 lat, bo na nich łatwo o narkotyki. W sumie rzadko wychodziłam z domu, bo mama się martwiła. Patrząc w okno, zatopiłam się w myślach, niestety tą błogość przerwał mi dzwonek telefonu.
-Tak ? - powiedziałam przykładając do ucha telefon.
-Ewelina, dzwoniła do mnie mama gdzie Ty jesteś ?! -  wrzeszczał do telefonu brat.
-Jadę Cię odwiedzić. - odpowiedziałam spokojnym głosem.
-Żartujesz sobie, mama w domu się zamartwia,a Tobie się wycieczek zachciało? - kontynuował wrzaski.
-Wyluzuj, będę u Ciebie za godzinkę, kupię wino, Ty zrób coś do jedzenia. Do zobaczenia brat. - kończąc nacisnęłam na telefonie czerwoną słuchawkę, w której słychać było jeszcze krzyczącego na mnie starszego brata.
-Chyba Panienka coś przeskrobała. - odezwał się nagle wielce zatroskany kierowca.
- Płacę panu jako taksówkarzowi, nie psychologowi. - odparłam z pełną złośliwością. Mężczyzna spojrzał w wewnętrzne lusterko i zaczął coś mruczeć pod nosem, ale już całkowicie go zignorowałam. Musiałam zając się w końcu sprawą Szymona





Kolejna część losów Eweliny napisana. Mam nadzieję, że nie zawiodłam i z przyjemnością wdrożycie się w historię młodej dziewczyny, za którą ciągnie się przeszłość.


  • Jak myślicie Ewelina wróci do nałogu ?
  • Dostanie wsparcie u rodzeństwa ?
  • A może dojdzie do porozumienia z mamą?



Dalsze losy Eweliny cz.1 w linku niżej
http://ania9716.blogspot.com/2015/01/chce-odzyskac-moje-zycie-dalsze-losy.html

piątek, 16 października 2015

Być gotowym na wszystko

Z nadzieją patrzę w przyszłość, bo życie już nauczyło mnie, że w miłości i na wojnie wszystko dozwolone. Dziś jest dziś, wczoraj przeminęło, jutro może nie nadejść. Nie warto się bać, życie to piekło, z którego trzeba brać, NIGDY dawać, są tu bestie, które żywią się ludzkim cierpieniem, z tego czerpią energię, a za tym idzie ich szczęście. Nie oddawajmy innym swojego szczęścia, każdy z nas ma jedno życie, w którym wszystkie chwyty są dozwolone. Jesteśmy na ringu, musimy walczyć do ostatniej kropli krwi, a gdy ona już z nas wypłynie wtedy możemy odejść, spełnieni.



Nie bój się,
uśmiechaj się do ludzi,
którzy mijając cię na ulicy 
udają, że nic nie znaczysz lub patrzą na ciebie z pogardą.
Niech wiedzą, że masz ich gdzieś,
ponieważ Twoje życie bez nich 
jest milion razy cenniejsze niż z nimi samymi
Anna Fundakowska


Świat w miejscu stoi
Ona jedna nie
Myślami biegnie
Nie byle gdzie
To dokąd To dokąd
Przeraźliwie krzyczy Bóg
W otchłań czasu
By zapomnieć już
O przykrości O rozterce
Nieskończonej przez nią piosence
Natchnienia brak
i tak dalej wszak
Zamknąć oczy Zacząć śnić
I nie wiedzieć kim trzeba być
Odejdź krzyczy Odejdź stąd
Rujnujesz mi marzenia
Przez Ciebie nie doczekam ich spełnienia
Kiedy znów zobaczę to na niebie
By wykrzyczeć móc w gniewie
Promienie słońca chce Cudowny raj
Gorący księżyc Twych oczu czar
Jedyne czego boję się
To że nie zdążę ujrzeć Cię
Bo odejdzie świat
I cisza nastanie znów
Skończy się radość Zapadnie mrok
By pokazać że tak kończy się kolejny z życia rok
Nikt nie wie ile ich jeszcze ma
Wkrótce stąd odejdzie każdy z nas.
                                                                                                              Anna Fundakowska

Najpiękniejsze co może spotkać człowieka w życiu to miłość, odwzajemniona, prawdziwa, pełna uczucia, kłótni i problemów. Taka, w której ludzie są zazdrośni, walczą o siebie jak lwica o swoje małe. Pozbawiona idealności, samych słodkich słówek i ograniczeń, a zamiast tego szczera, spontaniczna, pełna zakrętów, wzlotów i upadków. Przepełniona zaufaniem i gotowa do poświęceń. Taka, która daje radość, dzięki czemu z uśmiechem budzimy się rano i zasypiamy późnym wieczorem. Miłość jest motylami w brzuchu, rozmową na każdy temat, pragnieniem, a także pociągiem seksualnym. Ona może być wszystkim, a jednocześnie niczym konkretnym.


Czego się bać w miłości,
która wplata się w nasze serca
nie pytając o pozwolenie,
jak już nie samego faktu,
że istnieje.
                                                             Anna Fundakowska