Umrzeć by żyć
Część XI
-Nie usłyszałem. Czy może Pani powtórzyć
rzucił ze spokojem lekarz.
-Nie ma jej! Nie ma jej!
wrzeszczała kobieta
-Jak to możliwe, co się stało, gdzie ona jest ?
plątał się ze zdenerwowania lekarz
-Ja nie wiem, ja naprawdę nie wiem. Muszę kończyć, trzeba jej szukać, przecież nie mogła tak po prostu zniknąć.
-Pani Halinko!
krzyknął mężczyzna, ale po drugiej stronie głos się urwał.
Lekarz wyszedł z gabinetu i udał się w kierunku sali, w której leżała Ola. Otwierając drzwi usłyszał fragment rozmowy.
-Tato chłopcy wcale nie musieli fantazjować, ja przyrzekam, że ona tu była, chciała mnie skrzywdzić. Tatusiu uwierz mi w końcu, nie jestem wariatką.
-Ola chciałbym, ale Twój lekarz już dzwoni do szpitala, w którym leży Twoja matka, zaraz przyjdzie i przekonasz się, że ona cały czas tam jest.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale przysłuchiwałem się waszej rozmowie
powiedział lekarz wchodząc do sali.
-Ooo dobrze, że Pan przyszedł. Proszę powiedzieć mojej córce, że jej matka jest w szpitalu i nie mogłaby stamtąd uciec.
-Chciałbym móc to powiedzieć... Niestety, pańska żona zniknęła.
-Jak to ? Czyli, że to prawda ? Ona chce nas wszystkich wymordować ?
mamrotał zdezorientowany mężczyzna.
-Tato może w końcu mi uwierzysz, bo mam już dość tego, że wszyscy traktują mnie jak wariatkę.
-Ja nie wiem jak to się stało, ale już rozpoczęły się poszukiwania Pani Katarzyny, ja sam jestem poirytowany tym jaki okazał się bezmyślny personel szpitala, możliwe, że kobieta uciekała ze szpitala każdej nocy i przyjeżdżała do tu i waszego domu, ale jak ona to robiła nie mam pojęcia.
tłumaczył lekarz.
-A co do Ciebie Olu, myślę, że jeszcze dziś przygotuje Twój wypis, najwyższa pora żebyś wróciła do domu.
Mężczyzna wyszedł z sali, a Ola wtuliła się w ojca, tak naprawdę teraz tylko przy nim czuła się bezpiecznie.
Kilka godzin później Ola opuszczała szpital, który przez ostatni czas był dla niej domem, polubiła personel, głownie młodego lekarza, który się nią zajmował, ale także wszystkie pielęgniarki, a na koniec przed samą sobą przyznała, że polubiła nawet Panią psycholog, wiedziała także, że ze wzajemnością. Przyzwyczaiła się do tego miejsca, a do domu bała się wracać, nie wiedziała co z jej mamą i dlatego była świadoma, że dopóki ona się nie odnajdzie, życie jej rodziny nie będzie usłane różami. Od jej powrotu w domu trwał niepokój, wszyscy byli przerażeni, ale nikt nie dawał tego po sobie poznać. Kolejne dni mijały spokojnie, jednakże kobiety nadal nie odnaleziono, a to sprawiało, że cała rodzina bała się spokojnie zasnąć. Mężczyzna postanowił zabrać swoje dzieci na jednodniową wycieczkę, ich ciocia tego dnia źle się czuła dlatego została sama w domu. Dzień był ponury, typowo jesienna pogoda, a dodatkowo szybko robiło się ciemno, dlatego gdy nastał wieczór, a dzieciaki z ojcem nie wracały z wycieczki kobieta zaczęła się trochę bać. Nagle coś strzeliło, kobieta odwracając się zobaczyła jak szyba w oknie rozpada się na małe kawałeczki, przerażona pobiegła do sypialni, zamknęła pokój na klucz i nieudolnie próbowała dodzwonić się do kochanka, jego telefon niestety milczał, wykręcała także numery każdego dziecka, ale i tu było podobnie, za każdym razem sygnał się urywał. Była załamana, zaczęła płakać, wiedziała, że jej siostra jest w domu i najprawdopodobniej przyszła się na niej zemścić. W tym samym momencie ktoś od drugiej strony szarpał za klamkę, klucz wypadł z zamka i uderzył o panele, dając wielki huk, a chwilę później drzwi do sypialni były już otwarte, kobieta zobaczyła w drzwiach kobietę demona, bo tak właśnie w tym momencie wyglądała jej siostra. Potwór zbliżał się do niej, a ona z sekundy na sekundę krzyczała coraz głośniej, nim postać całkowicie się do niej zbliżyła ona zemdlała.
Dzieciaki były prze szczęśliwe, nawet Ola zapomniała o zmartwieniach. Cała rodzina wchodząc do domu wyczuła, że coś jest nie tak. Okno w salonie było wybite, a pomieszczenie zdemolowane. Każdy odruchowo sięgnął do kieszeni po telefon. Najdziwniejsze było to, że wszyscy mieli siedem nieodebranych połączeń od Basi. Mężczyzna spanikowany kazał wyjść dzieciom na zewnątrz, Oli rozkazał zadzwonić na policje, a sam pobiegł na górę. Otwierając drzwi do sypialni upadł na kolana. Na podłodze w kałuży krwi leżało ciało jego kochanki, a trochę wyżej w łóżku leżała jego żona, martwa żona z wbitym w serce nożem. Obok leżała koperta. Mężczyzna wstał podszedł do łóżka, wziął kopertę, wyjął z niej list i zaczął czytać.
Kochany Mężu
Nasze życie nigdy nie było usłane różami, a my sami nie umieliśmy być
najszczęśliwsi na świecie, Bóg jednak dał nam szansę, wtedy urodziłam Olę,
potem chłopców, a gdy znowu coś się psuło urodziła się Ilcia, ona miała
na nowo poukładać nasze życie.
Dałaby radę gdyby nie moja siostra, która niby mnie wspierając
wskoczyła Ci do łóżka.
To ona definitywnie skończyła to o co walczyłam.
Nie umiałam nigdy wybaczać, dlatego ciężko żyło mi się ze świadomością,
że zawsze byłam jedną z wielu, ale dawałam radę, dla dzieci.
I dlatego to co teraz widzisz musiało mieć miejsce.
"UMRZEĆ BY ŻYĆ"
Umieramy obie, abyście wy mogli dalej żyć.
Nigdy nie wierzyłam w przesądy, wróżby i inne tego typu zabawy,
dlatego "liczba 7" nie jest szczęśliwa, a nas do tej pory było siedmioro.
(Ja, Ty, Ola, Kacper, Max, Ilcia i ona Baśka)
Miała zginąć tylko ona, ale postanowiłam być przesądna
i aby nie ryzykować pozbawiłam życia dwie osoby.
Wybacz, że ją tak poturbowałam, ale poniosło mnie.
Ja umierałam w naszym łóżku, ona pod nim,
bo tak powinno być, to moje łóżko, a ona nie miała prawa
do niego wchodzić.
Kocham Was wszystkich.
Ps. Obiecaj, że niedługo się spotkamy.
Oddana matka, kochając żona Kasia
Przepraszam za moją nieobecność, ale szkoła nie daje o sobie zapomnieć, nie mam czasu na nic. W tygodniu się uczę, a weekendami, nawet nie mam siły pisać. Na szczęście w nieszczęściu jestem chora i z nudów poczułam napływ weny twórczej, dlatego napisałam OSTATNIĄ CZĘŚĆ opowiadania "Umrzeć by żyć". Chcę podziękować wszystkim, którzy ze mną byli, dzięki Wam miałam siłę by dalej pisać. Wielkie podziękowania dla
ja-mewa, która martwiła się, że coś się stało bo przestałam pisać. Jeszcze raz wszystkim dziękuje, a dodatkowo obiecuję, że wezmę się za bloga i już wkrótce zacznę pisać coś nowego. Pozdrawiam Anka <3