-Co się dzieje? - myślałam przerażona.
Ten dzień miał być zwykłym wspomnieniem, nową dawką siły, która buduje moje życie, tymczasem to budzący strach koszmar, horror, który jest snem na jawie. Czułam, że muszę wstać, dostarczyć sobie poranną dawkę kofeiny i zacząć żyć. Jakaś niewidzialna siła przywiązała mnie równie niewidzialną liną do mojego wielkiego tapczanu. Pokonałam to jednak, a wstając poczułam jak cały mój pokój kręci się wokoło mnie, a ja stoję i czuje jak umieram, potem już nic nie pamiętam. Obudziłam się na swoim łóżku z ręcznikiem na głowie i spanikowanymi rodzicami, a właściwie to tylko mama zachowywała się jak wariatka, a tata uderzał mnie ręką po twarzy.
-Tato jestem dorosłą kobietą, a Ty dopiero teraz chcesz mnie wychowywać po męsku - zapytałam śmiejąc się.
-A Ciebie jak zawsze dobry humor wgl nie opuszcza - odparł poirytowany ojciec.
-Wiedziałam, że tak to się skończy, nic nie jesz, jedziemy do szpitala, musisz zrobić badania - wtrąciła się rozżalona mateczka.
Na tym skończyłam naszą rozmowę, wstałam z łóżka i poszłam zrobić sobie kawę. Czasami miałam ich dość, jestem dorosła, a oni traktują mnie jak dziecko, wiele razy chciałam się wyprowadzić, ale nie chce robić im przykrości, mama by się załamała, jej zaufanie do mnie nadal przypominało ziarenko grochu w ziemi, które choć codziennie podlewane nadal nie wykiełkowało. Doskonale wiem, że ich zawiodłam, ale to było 8 lat temu, cholera jestem dorosła, nie zrobię od nowa tego głupiego błędu, narkotyki to przeszłość, której nie chce pamiętać. Kawa nie pomogła, zjedzone śniadanie zamiast dodać mi siły, całkowicie mi ją odebrało. Ta sama niewidzialna siła, która jeszcze chwilę wcześniej przywiązała mnie do łóżka teraz pląta myśli w mojej głowie. Martwiłam się, bo nagle poczułam potrzebę odwiedzenia tego pamiętnego miejsca, który zmienił moje życie na 3 lata i sprawił, że już nigdy nie było takie jak dawniej. Każdego dnia muszę walczyć ze sobą, walczyć z uczuciem, które niszczy mnie od środka, byłam na odwyku, który szczerze mówiąc nie przyniósł mi wolności, każdej nocy przychodzi do mnie demon narkotykowy, tak nazywam moje sny. Przychodzi i woła mnie, tłumaczy, że jeden skręt, jedna działka czy nawet mała strzykaweczka to nic złego. Nikt nie wie o moich snach, boję się, że rodzice pomyślą, że brakuje mi ćpania, a ja sama nie wiem jak jest, wiem tylko tyle, że moja silna wola, którą budowałam od dnia zobaczenia rodziców na dworcu nie pozwala mi na powrót do tego świństwa. Postanowiłam jednak, że pójdę do miejsca mojego horroru, może to coś zmieni. Ubrałam buty, założyłam moją ukochaną kurtkę, a nawet czapkę, bo czułam, że wiatr tego dnia daje o sobie znać, a gdy już otwierałam drzwi odezwał się głos, który cholernie mnie męczy.
-Ewelina gdzie się wybierasz?! - zapytała nerwowo.
-Mamo mam 23 lat, nie traktuj mnie jak dziecko, idę na spacer, a potem muszę coś załatwić, będę wieczorem.
Wyszłam z domu zatrzaskując za sobą wielkie dębowe drzwi. Moja mama była nieznośna, kontroluje mnie na każdym kroku, to już obsesja, która w końcu sprawi, że pewnego dnia pęknę, spakuje swoje rzeczy i wyjdę z domu. Brak mi słów, żeby odpisać moją złość, kocham ją, zawdzięczam jej wszystko, ale nienawidzę w niej tej chorej obawy.
Szłam w kierunku speluny, z każdym krokiem czułam większy strach.
W końcu doszłam na miejsce, które nic się nie zmieniło, nadal było obskurne, śmierdzące i straszne. Wchodząc z jednego pokoju do drugiego usłyszałam głosy, cicho wycofywałam się i przykucnęłam przy ścianie przysłuchując się rozmowie młodych ludzi.
-Stary to tylko mała dawka, zobacz na ta strzykawkę, nie poczujesz bólu, a potem będziesz miał taki odlot, że się nie gada.
-Kamil nie chce rozumiesz, to jest świństwo, przecież jeszcze niedawno znaleźliśmy tu starą gazetę, w której był wywiad z tą Eweliną, która mieszka na sąsiednim osiedlu, mówiła tam, że właśnie jeden raz może popsuć wszystko, a ta strzykawka nawet nie jest nasza, ktoś nie przypadkiem ją tu zostawił.
-Nie chcesz to nie, ja tam się zabawię.
-Nieeeeeeee.
Wybiegłam krzycząc, ale niestety spóźniłam się, ten chłopak zdążył wbić sobie w żyłę strzykawkę i opróżnić ją do samego końca. Chłopiec oszalał, razem z jego kolegą kolegą udało nam się doprowadzić go do szpitala. Moje przypuszczenia się potwierdziły, to była heroina, modliłam się o to, żeby ta strzykawka nie była przez nikogo używana, biedny mógł się czymś zarazić. Niestety Bóg nie wysłuchał moich modlitw.
HIV przekleństwo na całe życie.
_________________________________________________________
Udało się, napisałam dalsze losy Eweliny z opowiadania "Chcę odzyskać moje życie" to na razie I część, w planach mam napisanie jeszcze czterech. Trzymajcie kciuki.
Miłego czytania.
Pozdrawia Anka.